Miałam okazję przetestować 3-dniowy detoks sokowy od firmy SPORTFOOD SOKI. Na test wybrałam piątek, sobotę i niedzielę …

Czy taki termin weekendowy to był dobry wybór? I tak, i nie. Dobry, ponieważ w weekend miałam więcej czasu na relaks, odpoczynek i zwolnienie codziennego tempa życia, co przy obniżonej kaloryczności detoksu (ok. 1300 kcal) jest wskazane. Gorzej, ponieważ w weekend czyhało na mnie sporo pokus, jak wyjście z przyjaciółmi na miasto czy gotowanie ”zwyczajnych” posiłków dla mojej rodziny.

Czy trzy dni to mało?  Nasze doświadczenia i gotowość na wyzwania i wyrzeczenia są różne, dale tego różnie możecie to znosić. Dla mnie 3 dni były w sam raz, bo już lekko zatęskniłam za gryzieniem i ciepłymi posiłkami. Dietetycznie – wystarczy by rozpocząć poprawę metabolizmu, wzmocnić detoksykację organizmu, nabrać lekkości i witalności.

Na czym polega detoks sokowy?

W specjalnie zapakowanej przesyłce w styropianowym pojemniku dostałam dzień przed rozpoczęciem detoksu zestaw soków, wody kokosowej oraz dodatkowe kombuchy – herbaty fermentowane (o nich innym razem). Wszystko przemieściłam zgodnie z instrukcją do lodówki – ten cenny towar zajął całą półkę!

Na każdy dzień przygotowane było po pięć „sokowych posiłków” – 4 soki oraz 1 butelka wody kokosowej. Każdy o pojemności 500 ml zapakowany w poręczną, plastikową butelkę z wyraźnym opisem składników i datą przydatności do spożycia.  Według detoks-rozpiski określona była kolejność spożywania konkretnych smaków, której postanowiłam się trzymać.

W krótkiej, otrzymanej instrukcji była informacja o możliwości równoległego picia wraz z sokami: wody, herbaty i kawy bez cukru, a także w miarę potrzeb zjedzenia jednego niskokalorycznego (ok. 350 kcal) posiłku dziennie. To rozsądne podejście, bardzo mi się spodobało. Nie ma potrzeby głodować czy męczyć się z pragnienia, gdy trwa detoks. Program ma być komfortowy, a nie wycieńczający. Obniżona kaloryczność już sama w sobie jest pewnym wysiłkiem dla organizmu, musi się on przyzwyczaić i przestawić na wolniejszy bieg. A nawadnianie ważne jest i potrzebne każdego dnia.

Ten konkretny detoks sokowy ma wyznaczoną dzienną kaloryczność na poziomie 1300 kcal, czyli niezbyt wysokim. Warto podkreślić, że nawet na redukcji nie powinniśmy z dostarczaniem energii schodzić poniżej swojej podstawowej przemiany materii PPM, a więc – warto i nawet trzeba ją znać. Można ja łatwo wyliczyć wg wzoru tutaj.

Dla mnie PPM to akurat ok. 1300 kcal, więc mogłabym pozostać na samych sokach. Jednak u mnie detoks przebiegał dość klasycznie – zaczęło się od bólu głowy i uczucia zimna, lekkiego zmęczenia i znużenia. Wobec takich reakcji dołożyłam sobie 1 nieduży posiłek w porze lunchu, co dało odrobinę wytchnienia organizmowi.

Tak wyglądał pierwszy dzień, już od początku czułam reakcję organizmu na zmienioną kaloryczność i skład moich posiłków. Drugi dzień był już znacznie bardziej komfortowy – ból głowy ustąpił, już nie czułam takiego osłabienia jak pierwszego dnia, pojawiła się lekkość i sytość po wypiciu soku.

Cieszyło mnie picie smacznych i sycących, dość gęstych soków. Próbowałam wybrać ten najsmaczniejszy – oj, ciężko, wszystkie są przepyszne! W mojej czołówce znalazł się: Eliksir Miłości – z mlekiem kokosowym, Szczupła Talia – pełen antyoksydantów z porzeczek, wiśni i truskawek oraz Piękna Skóra – pomarańcza, gruszka i siemię lniane.

Co jeszcze pozytywnie mnie zaskoczyło w detoksie sokowym:

– soki zawierają tylko naturalne składniki.

– kompozycje smakowe soków – są zróżnicowane, a jednocześnie bardzo smaczne, dość słodkie i dość gęste i treściwe. To daje sytość po wypiciu 500 ml gęstego soku.

– proste składy, krótkie listy składników – czyli są to proste, aczkolwiek wartościowe produkty!

– metoda produkcji soków – są to soki bezpośrednio wyciskane tzw. NFC, czyli „not from concentrate”, czyli są surowe, nieprzetwarzane, nie poddawane obróbce termicznej. Wymagają przechowywania w lodówce i mają bardzo krótki termin przydatności. termicznej.  Są tłoczone na zimno, co zapobiega utlenianiu i utracie naturalnych witamin.Wszystko po to by zachować wartości odżywcze wyciskanych owoców i warzyw.

– profesjonalne podejście do jakości i przechowywania – soki przyjechały do mnie świetnie zabezpieczone, w styropianowej lodówce (której nie musiałam odsyłać), schłodzone, świeżutkie, z krótką, jasną instrukcją, co robić dalej :. Nie sposób się zgubić.

– woda kokosowa – smakowała mi, była nieco słodsza niż ta pita oryginalnie z kokosa w Tajlandii :), dobrze gasiła pragnienie i nawadniała. Woda kokosowa to świetny, naturalny izotonik.

Wady:

W zasadzie nie znalazłam ;). Może jedynie nie polecałabym tak krótkiego programu jako sposobu na trwałą redukcję kilogramów. Jako wsparcie diety, jej dobry początek, jak najbardziej!